Wyobrażenie o idealnej www a rzeczywistość - 5 błędów, z których trzeba się wyprowadzać - bcweb.pl
Nasza strona używa ciasteczek (cookies) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Za pomocą ustawień przeglądarki możesz określić warunki ich przechowywania.

Wyobrażenie o idealnej www
a rzeczywistość - 5 błędów, z których trzeba się wyprowadzać

“Nie znam się, więc się wypowiem” to slogan funkcjonujący w przestrzeni publicznej od lat. Sami często go używamy i rozwijamy, może nie tyle w internecie, ile na spotkaniach towarzyskich. Dzisiaj, kiedy przez wszechobecny dostęp do internetu otrzymaliśmy nieograniczone możliwości komentowania i recenzowania wszystkiego, co nam wpadnie w ręce, ponadstandardową wolność słowa, która daje nam prawo do wyrażania swoich poglądów zawsze i wszędzie, jest to szczególnie odczuwalne. Bycie specjalistą w każdej dziedzinie to dosyć popularny trend. I dosyć ponury.

Artykuł nie będzie dotykał negatywnych skutków wolności słowa i powszechnego dostępu do sieci. Będziemy mówić o pewnych wyobrażeniach, które mamy na dane tematy i których się kurczowo trzymamy, uważając je za świętą prawdę i nie pozwalając innym przekonać się, że nie zawsze mamy rację. Opowiemy Wam o tym, jakich rozwiązań oczekują od nas klienci na swoich witrynach i dlaczego trzeba ich przekonywać, że to, czego chcą, wcale nie jest cool.

1. Muzyczka na stronie

Z muzyczką jest tak: gdy były lata 90. i powstawały pierwsze strony www, wszystko było cool - każdy efekt, każda animacja, każda dodatkowa funkcjonalność. Dźwięk też był cool. Jednak lata 90. szczęśliwie lub nieszczęśliwie minęły i trzeba spojrzeć prawdzie w oczy: muzyka na stronie to -5 punktów od user experience, ponieważ jest bezużyteczna i denerwująca. To -5 punktów od przeglądarek, które w ostatnim czasie nawet blokują jej odtwarzanie. No i w końcu: muzyczka na stronie to -100 punktów od odwiedzających (potencjalnych klientów). Nie chodzi tylko o to, że strona może działać wolniej, a, jak wiadomo, użytkowników to irytuje i szybko z takich witryn rezygnują. Chodzi o to, że muzyczka rozprasza. Co robimy, gdy mamy pięć otwartych okienek w przeglądarce i nagle słyszymy, że z którejś wydobywają się jakieś dźwięki? Zaczynamy szukać źródła i czym prędzej wyłączamy stronę. Muzyka to zakłócanie spokoju jej użytkowników i atak na nich. Nie możemy im narzucać czegoś, co po pierwsze, jest kwestią gustu i może im się nie spodobać, a po drugie wcale nie wyrazili na to zgody. Jeśli mieliby ochotę posłuchać muzyki, to włączyliby sobie Spotify. A może, co gorsza, Spotify mają włączony i ich muzyka zaczęła się mieszać z tą niechcianą? Dość łatwo postawić się na miejscu człowieka, który wchodzi na www w konkretnym celu, a dostaje muzyczkę. Dlaczego więc nadal tak wiele ludzi chce ją mieć na swojej witrynie?

Muzyka to zakłócanie spokoju użytkowników strony i atak na nich. Nie możemy im narzucać czegoś, co po pierwsze, jest kwestią gustu i może im się nie spodobać, a po drugie wcale nie wyrazili na to zgody. Jeśli mieliby ochotę posłuchać muzyki, to włączyliby sobie Spotify.

2. Słowa kluczowe - keyword stuffing

Ktoś gdzieś kiedyś słyszał, komuś obiło się o uszy, że język internetu to inny język niż ten, którym posługujemy się w normalnym życiu. Ktoś słyszał o słowach kluczowych, o SEO (czyli próbie zdobycia popularności strony w wyszukiwarkach dzięki frazom), ale też dokładnie nie wie, o co chodzi. Może po prostu o to, że żeby tekst na stronie www miał sens, musi mieć mnóstwo słów kluczowych? I tak, i nie. Znowu należy odejść kilka lat wstecz. Kiedyś rzeczywiście algorytm Google’a i innych wyszukiwarek był bardzo podatny na słowa kluczowe - im więcej, tym lepiej, im więcej, tym strona lepiej się pozycjonowała, łatwiej było ją znaleźć, a firma zdobywała więcej klientów; wygrywała ten algorytmowy bój na wyświetlanie - nieważne, że tekst napisany był niepoprawnie gramatycznie, występowało w nim mnóstwo powtórzeń i nie chciało się go czytać (zjawisko o nazwie keyword stuffing). Teraz jest inaczej. Jeśli konkretne frazy w tekście powtarzane są nachalnie, nienaturalnie, roboty wyszukiwarki szybko odkryją podstęp, czyli próbę manipulacji algorytmem. Efekt będzie odwrotny do dawnego. Cenny tekst to taki, który jest merytorycznie wartościowy i napisany bezbłędną polszczyzną - bez zachwaszczenia keywordsami. One oczywiście muszą pojawiać się w tekście, ale konieczne jest zachowanie umiaru i skupienie się przede wszystkim na przekazie do klientów i naturalności językowej. Kiedy zatem klienci poprawiają teksty copywritera, chcąc dołączyć jeszcze kilka lub kilkanaście nadprogramowych słów kluczowych, to coś jest raczej nie tak. Copywriter naprawdę wie, co robi!

Teraz jest inaczej. Jeśli konkretne frazy w tekście powtarzane są nachalnie, nienaturalnie, roboty wyszukiwarki szybko odkryją podstęp, czyli próbę manipulacji algorytmem.

3. Pop-upy

Pop-upy to okienka, które pojawiają się często po wejściu na stronę internetową. Najgorsze są te zasłaniające sobą całą jej zawartość - jest to prawie tak denerwujące jak muzyczka i z tego powodu stronę z pop-upem użytkownik zamyka najczęściej automatycznie, bez czytania (zjawisko banner blindness). Oczywiście niektóre informacje są niezbędne do przekazania użytkownikom strony, na przykład te o ciasteczkach cookies czy o regulaminie. Trochę mniej, ale również konieczne, wydają się okienka zachęcające do zapisu na newsletter. Niezbędne informacje, które dawniej często rozwiązywane były w formie wielkich pop-upów, obecnie przybierają bardziej subtelną formę, nie tak osaczającą potencjalnego klienta. To zazwyczaj małe boxy pojawiające się z boku strony, które nie zasłaniają jej zawartości i nie pojawiają się od razu po jej załadowaniu. Zdarzają się sytuacje, kiedy klienci zlecają nam umieszczenie pop-upów z innymi informacjami. Przykład? Wiadomość o tym, że zaszła duża zmiana w identyfikacji wizualnej marki. Klienci niekiedy chcą też atakować użytkowników pop-upem przedstawiającym jakiś jeden konkretny produkt ze swojego sklepu, na którego sprzedaży im szczególnie zależy. To nie jest dobre rozwiązanie. Wielkie pop-upy na stronach denerwują i płoszą klientów.

Niezbędne informacje, które dawniej często rozwiązywane były w formie wielkich pop-upów, obecnie przybierają bardziej subtelną formę, nie tak osaczającą potencjalnego klienta.

4. Ważne info na sliderach

Grafik może mieć świetny pomysł na projekt. Ma koncept realizacji, wie już, w jakim stylu zaprojektować stronę, ale… Ale dostaje od klienta notatki z których wynika, że ogromna ilość tekstu musi znaleźć się w najbardziej widocznym miejscu witryny, czyli najlepiej na obszarze widocznym od razu po otwarciu strony (tzw. over the fold). Sensowne (zdawałaby się) rozwiązanie jest tylko jedno: umieszczenie slidera, który będzie dawał przestrzeń najważniejszym informacjom. Tak, klienci wówczas chcą slidery. (Dojaśnijmy: slider to inaczej “karuzela”, która przewija treści co kilka sekund na głównym obrazie strony). Pomysł jest jednak dobry tylko teoretycznie, ponieważ użytkownik po wejściu na stronę nie ma w zwyczaju wpatrywania się w slider główny do momentu, gdy pojawi się ostatni obraz. Zazwyczaj widzi on tylko pierwszy, a potem scrolluje stronę i przegląda dalsze informacje. Paradoksalnie zatem, mimo że wszystko co istotne znalazło się w najbardziej widocznym miejscu, użytkownik wcale nie poznał najważniejszego przekazu. Priorytetowe informacje mają prawo znaleźć się na pierwszym slajdzie, ale nie dalej. Żeby nie było nieporozumień: nie demonizujemy sliderów. Zamieszczanie ich na stronach internetowych ma sens, ponieważ nie dość, że dobrze i stylowo wyglądają, to jeszcze można przemycić na nich coś istotnego. Nie można ich jednak przeładowywać treścią. Slider ma sens, jeśli kolejne slajdy są dopowiedzeniem pierwszego. Ma sens, jeśli nie będzie wykonany w intencji zaatakowania klienta wszystkim, co chciałoby się powiedzieć jednym tchem.

 5. Decyzja o blogu

Ostatnia rzecz jest taka, że często w momencie tworzenia konceptu realizacji pada pytanie o umieszczanie sekcji z blogiem na stronie klienta. Account manager słusznie wyjaśnia, że prowadzenie bloga to jeden z najlepszych sposobów na bezpłatną reklamę swojej strony i zdobywanie dodatkowych punktów od algorytmu wyszukiwarek. Więcej na temat sensu prowadzenia bloga i konieczności publikowania długich, specjalistycznych tekstów, można przeczytać w naszym artykule pt.”Po co mi blog?”. Klienci chcą mieć blog na swojej stronie. Gdy już go mają, publikują kilka tekstów, a potem przestają widzieć w tym sens, brak im czasu lub pomysłów na wpisy. To ogromny błąd. Co czujemy, gdy wejdziemy na stronę internetową firmy, której usługi nas interesują, przejdziemy do sekcji “Blog” i zobaczymy, że ostatni wpis dodany został, powiedzmy, rok temu? To dość nieprofesjonalne. Nie możemy myśleć, że stworzymy blog, aby strona była bogatsza i bardziej atrakcyjna wizualnie, a same wpisy kiedyś się napiszą. Same się nie napiszą. Lepiej już na samym początku określić swoje siły i w razie czego nie decydować się na blogowanie.

Starczy

W artykule przedstawiona została jedynie część błędnych wyobrażeń, które mamy na temat stron internetowych. My, jako specjaliści od www czujemy się zobowiązani, by o nich mówić i rozjaśniać - tak jak nas pozbywają błędnych wyobrażeń specjaliści z innych branż, o których niewiele wiemy. Nie chodzi o wzajemne dawanie sobie prztyczków, ale o obustronną naukę i czynienie współpracy łatwiejszą.

Autorka wpisu: Kinga Sabak

Kontakt

Skontaktuj się z nami

Agencja Marketingowa Filip Bartnicki
NIP: 822 235 18 56
W sprawie pracy zapraszamy do kontaktu pod adresem: 
rekrutacja@bcweb.pl
Chcesz zacząć?

Czekamy na wiadomość!

informacją o administratorze i przetwarzaniu danych
informacją o administratorze i przetwarzaniu danych